WSZYSCY ŚWIĘCI BALUJĄ W NIEBIE…
Mam taki zwyczaj, że na pogrzebach bliskich proszę o wszystkich przy stole o opowiedzeniu najlepszych wspomnień z osobą, którą żegnamy. Pozwala to na uszanowanie nie tylko ich śmierci, ale przede wszystkim ich życia. Podobnie można zrobić zwiedzając groby naszych bliskich, kiedy spotykamy się wspomnieć ich obecność w naszym życiu.
My jako ludzie mamy tendencje do skupiania się rzeczach trudnych, dlatego czasami skupiamy się na tym jak bliscy odeszli. Ten jeden dzień potrafi zdefiniować całe nasze wspomnienie bliskich. Sposób w jaki ktoś odszedł mógł być poprzez ciężką chorobę, cierpienie, ból, nagle – bez pożegnania, w wypadku, wtedy koncentrujemy się na „winnych”, czy też poprzez samobójstwo. W tym ostatnim przypadku często całkowicie zapominany o ich życiu.
Moja praca dotyczy w dużej mierze pracy z rodziną i rodem oraz na oddawaniu szacunki tym, którzy byli przed nami i przekazali życie dalej – po to abyśmy my mogli je wykorzystać na 100% naszego potencjału i przekazać je naszym potomkom. W szacunku do najbliższych mojemu sercu, którzy już odeszli:
Babcia Gienia – kiedy miałam 3 lata nauczyła mnie samodzielnie przechodzić przez ulice i kupować chleb, liczyć pieniądze i sprawdzać, czy Pani dobrze wydała resztę Czekała po drugiej stronie ulicy i sprawdzała czy dobrze się rozglądam przy przejściu. Przygotowywała mnie do samodzielności i pokazała mi jak kochać. Nie lubiła ciętych kwiatów i nie potrafiła ich przyjmować – mówiła, że to marnowanie pieniędzy. Lubiła tylko storczyki, więc przynosiłam jej doniczkowe. Na jej pogrzeb przyniosłam wiązankę z ciętych storczyków za kilka stów. Kiedy kładłam na jej trumnę śmiałam się pod nosem, że pewnie by tego nie pochwała, ale pomyślałam, że może mając już perspektywę z drugiej strony – będzie mogła przyjąć to, jak chciałam jej okazać miłość.
Dziadek Strzelec – puszczał mi Lambadę i lubił kiedy tańczę, słuchał radia Wolna Europa i zawsze dobrze się bawił za wszelką cenę i każdym kosztem. Uczył mnie jak brać z życia, to co się chcę i jak się nie bać konsekwencji. Czasami kiedy brakuje mi w życiu mocy włączam lambadę i jadę
Tata – żył jak chciał i zmarł jak chciał, nie bał się ludzi, kochał góry, las i konie. Nauczył mnie szacunku do pracy i odwagi. Zawsze mówił szczerze, o tym jak jest i nie bał się tego, co powiedzą ludzie. Chodził na wywiadówki, a po wywiadówkach dawał mi pieniądze W niedziele gotował najlepsze obiady i zawsze powtarzał, żebym nie oglądała się na innych. Pokazał mi, jak być sobą i żyć własnym życiem.
Znając moją rodzinę mają w niebie niezłą imprezę. Dziadek tańczy do dobrej muzyki i wychyla kieliszeczek, nie spuszczając oka z Babci Gieni. Babcia ma na pewno wielu znajomych, bo wszyscy ją kochali i lubili z nią rozmawiać, a tata siedzi pewnie na jakiejś górze z dobrym widokiem i ma święty spokój. Od czasu do czasu odwiedzają go koledzy i piją razem wino – takie ze statkiem – podobno najlepsze…….
Żegnam ich ze spokojem i wdzięcznością w sercu pamiętając o tym jak żyli i o miłości i życiu, jakie przekazali dalej. Zapalam świeczkę dla każdego z nich i zapraszam do mojego serca zgodę na to, że odeszli.
Dorota Puzio
Integracja Świadomości®